Niestety, nie mam zdjęć z całego dnia, biedne preje bez jedzenia i wody nie przeżyją bez kromki chleba !
Jednak mam tyle zdjęć z tego wydarzenia ile mi się udało wywalczyć z innymi chętnymi do upamiętnienia tego dnia :)
W tym roku, tematem przewodnim Rękawki były stworzenia mitologii słowiańskiej, brżmi fajnie nie? I przyznam że było, owe stworzenia chętnie pozowały do zdjęć, no może poza rusałkami, które umykały.
Początek Rękawki o godzinie 12, wszystkie ludzie i nie ludzie zbierają się pod kopcem, by odbyć przemarsz na jego szczyt i zapalić tradycyjny ogień.
Podejrzane zdjęcie... Proszę zauważyć że te rusałki są bose i przy każdej okazji gdy je widziałam, zawsze były bose. Pogoda mimo że ładna nie była aż tak, że przygrzewało... Podziwiam je, chodź na zajutrz pewnie będą chore ;)
W obrzędzie, poza zapaleniem ognia. Tradycją było zrzucanie monet i pokarmów, osoby pod kopcem, czyli niegdyś biedota, zbierała owe podarunki.
Oczywiście na nasze czasy, ta rozrywka jest zarezerwowana tylko dla dzieci.
W teorii.
Ognisko na kopcu Krakusa... Wygląda dość... Symbolicznie.
Z kopca poza panoramą miasta, którą tu nie zamieszczam, mamy widok na kamieniołom Liban, jak będzie cieplej to zrobię notkę o nim i cyknę parę zdjęć. W internecie jest sporo klimatycznych zdjęć na jego temat oraz jego historia.
Z tych wszystkich darów zrzucanych z kopca, udało mi się zdobyć la siebie główkę żonkila. Ot niewiele, ot byle co, ale cieszy :)
Czaszka koło trumny wampierza.
Bajorko Topielicy
Chatka czarownicy.
Południca
Uśmiechnięty wampierz.
Bardzo fotogeniczy Leszy. Jeden z fajniejszych strojów moim zdaniem ;)
Wiedźma, już na swoim posterunku.
Widzicie tą panią po lewej? Mimo że jej strój nie był tak porażający jak innych stworzeń to jednak była jedną z najlepszych aktorek, nie wstydziła się , nie bała się ludzi, wręcz zachęcała ich i łapała do wspólnej zabawy i zdjęć. Wielkie brawa dla tej Pani, na prawdę zasługuje na nie :)
Kapliczka Światowida. Bardzo fajny pomysł, w zeszłym roku nie przypominam sobie by było coś takiego. :)
Niedługo po rozpaleniu ogniska odbył się bieg wojów dookoła kopca.
Wielkie oklaski dla Panów, zbroje sobie trochę ważą jednak oni byli niezwykle szybcy i sam bieg nie trwał dłużej niż 2 minuty.
Kalebriana z klanu Gryfitów, zamieniłam z tą uroczą damą parę słów i wywarła na mnie na prawdę pozytywne wrażenie. Może spróbuje na nowo moją przygodę z bractwami. Duży plus Gryfitów jest to że nie ma żadnych większych zasad, nie ma kast, nie ma narzuconego wieku czy też strojów.
A więc spróbuje, zdam klasę, maturę i spróbuję!
Na rękawce, podobnie jak na Emausie dzień wcześniej, było sporo stoisk z różnościami.
Z jedzonkiem, z mieczami, zabawkami, biżuterią, wszystko ręcznej roboty!
Wszędzie były obozy różnych bractw, bardzo klimatycznie wyglądali, również oni handlowali własnoręcznie stworzonymi przedmiotami.
Imponujące tarcze, również własnoręcznej roboty.
W pewnym momencie, dwaj zwaśnieni wojacy postanowili rozstrzygnąć swój spór, nie używając zbroi i miecza. Prawdziwy pokaz!
Wbrew temu ostatniemu zdjęciu, wygrał Wojak w białych spodniach :)
Przodki naszych teraźniejszych gier. Te planszówki z kamyczkami, skojarzyły mi się z mankalą, w którą grałam nie tak dawno w pubie Hex. Ciekawa sprawa, warta zainteresowania.
Może zapiekankę z tradycyjnego piecyka? Na kółkach? :D
Nie kupiłam sobie nic do jedzenia, byle zdobyć owy talizman.
Talizman ma mi przynieść dobrobyt i pieniążki. Zobaczymy czy się sprawdzi.
Obrzęd marzanny, niestety dziewczyny tak szybko przeleciały, że nie dało się zrobić sensownego zdjęcia.
Jak widać pogoda w tym roku dopisywała, dwa lata temu rękawka tonęła w błocie i śniegu.
Bardzo dużo osób lubi bajdy w tym ja, pozwoliłam sobie dosiąść się do kręgu maluchów słuchających tego Pana, który opowiadał bajki. A dokładnie bajki z mitów słowiańskich.
Przyznam że odsłuchałam tylko jedną bajkę, lecz pasja, jaką wkładał ów mąż w opowieść mnie oczarowała. Prawdziwy bajarz. Szkoda tylko, że ową bajkę nazwano bajką, bo jeśli ja miałam niekiedy trudność z skojarzeniem tematu. To co dopiero dzieciarnia.
Jak dla mnie, mit opowiadany przez tego pana nie był bajką, lecz powieścią w którą kiedyś wierzyli nasi przodkowie. :)
Ostatnia rzecz jaką widziałam była potyczka wojów.
Niestety, moim zdaniem w poprzednich latach były lepsze. A Ci wojowie, którzy wystąpili nie byli nawet połową osób, które obozowała koło kopca. Szkoda.
Nie miej tłumy się zebrały.
Dziadzio z kucami, nie mam pojęcia co tam robił, ujrzałam go jak wychodziłam a on sam był na odludziu. Pytanie, co on tam działał?
Niestety to tyle zdjęć, mimo że bardzo chciałam zobaczyć pojedynek wiedźm, to jednak nie zdołałam. Było mi zimno i głodno. Na następny rok lepiej się przygotuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz